czwartek, 6 sierpnia 2015

PO....turnusie wakacyjnym dla dzieci dwujęzycznych „Z językiem polskim na małpolskiej wsi”

Oto czas pomiędzy pierwszym tegorocznym turnusem a drugim. Obiecałam wpis o pierwszym turnusie i jakoś nie mogę pisać. Myślę i myślę dlaczego …i wiem…
Tak zżyłam się z tymi rodzinami, że czuję się jakbym zdradzała sekrety wakacji z narzeczonym ;-)
Tak więc pisać za wiele nie będę – rodzice, jeśli zechcą dopiszą w komentarzach, co myślą…

Było cudownie, nieco męcząco, bo za dużo zajęć i atrakcji – język w działaniu (nieustającym…a tu może trzeba zostawić czas na myślenie po polsku…, ale nad tym nie  miałyśmy kontroli, więc nakaz działania nas wypełnił;-)) Ale, mimo zmęczenia, każda z rodzin dostała w tym czasie sporą dawkę wiedzy o tym, jak ich dziecko i oni sami „istnieją językowo” w dużej grupie polskojezycznej.

Myślę, że trzeba będzie przeformułować te obozy na „spotaknia rodzin dwukulturowych, spotkania rodzin dzieci dwujęzycznych” lub coś podobnego. Bo w tym czasie przekonaliśmy się dogłębnie, iż dziecko dwujęzyczne, to rodzina dwujęzyczna, dwukulturowa. To RODZINA. Bez niej dziecko nie będzie dwujęzyczne i dwukulturowe. Niby to wszyscy wiemy, ale przekonywać się musimy ciągle. W trakcie turnusu potwierdziło się nasze myślenie , że dzieci w tym wieku „nie istnieją” językowo bez pomocy drugiego człowieka, który mówi w języku otoczenia. Dzięki pomocy swoich rodziców, kochanych mam,  niekiedy innych dorosłych, babci, dziadka, innych dzieci, dzieci mogły uczestniczyć w zabawach, w zajęciach, rozumiały polecenia. Dziękuję więc wszystkim rodzicom, dziadkowi i babci i osobom, które prowadziły różne warsztaty i zajęcia za „współbycie językowe”, za „współtworzenie językowe” atmosfery!

Dzięki temu obozowi lepiej poznaliśmy nasze dzieci, lepiej poznaliśmy siebie,  nasze wzajemne relacje, które zależą od języka, od tego, co wypowiedziane.
I też od tego, co niewypowiedziane jeszcze, bo  nienazwane jeszcze…
Kochani „rodzice z Gruszowa”: czy wiecie już, co pozytywnego, dobrego o sobie napisalibyście na własnych plecach, na własnych koszulkach? JESTEM….
Ja po obozie napisałabym: JESTEM MĄDRZEJSZA!!! ;-)

Działo się duużo, zdjęcia opracujemy kiedyś ładnie, teraz tylko "zajawka":








A tu nie byliście ;-)!! Tam spędziłam wolny czas w Krakowie, z "pania Gosią" oczywiście. To knajpka na Kazimierzu, do której zapraszam wszystkich w przyszłym roku: 


środa, 5 sierpnia 2015

Wakacyjne epizody.

Witam serdecznie. Wakacje u nas bardzo intensywne, nie ma czasu przebywać w innych, wirtualnych światach, ale mam kilka dni wolnych i zabieram się za odpisywanie na zaległe listy, maile i komentarze (z ostatnich 2 miesiecy!). Przepraszam za tak długi czas "zalegania" maili!
Pozdrawiam serdecznie!!!


(są takie miejsca jeszcze, gdzie się kisi tyyle ogórków i stoją na starym piecu...)
I co to jest? To jest TRADYCJA!!!!! ;-)